" No cóż, trudno" pomyślała, odrzucając na bok luźno zapleciony warkocz w kolorze piaskowego blondu i rozejrzała się uważnie po hali. Julie miała przysłać po nią kierowcę, ale w ferworze przygotowań zapomniała zapytać kim on właściwie będzie i gdzie będzie czekać. Zaczynała się powoli denerwować. Przyciemniane szkła ray-banów nie zapewniały jej anonimowości i wiedziała, że to tylko kwestia czasu aż media i fani przyłapią ją w miejscu publicznym a nie była pewna czy jest w stanie uśmiechać się i cierpliwie znosić kolejną przeprawę z nimi będąc tak bardzo zmęczona.
— Claire! — usłyszała wołanie i przy tablicy odlotów ujrzała sporą grupkę ludzi. Był tam Daniela Gillis, machający jak opętany, Pheobe Tonkin, z którą Claire spędziła pierwsze dwa tygodnie urlopu w tropikach, Paul Wesley, zapewne towarzyszący swojej dziewczynie oraz Joseph Morgan, który wyraźnie pokraśniał na jej widok. Twarz Claire rozświetlił szeroki uśmiech gdy ruszyła biegiem w ich kierunku ciągnąc za sobą walizkę. Oczywiście na tyle na ile pozwalały jej na to szpilki długich za kolano skórzanych kozaków. Z piskiem radości wpadła w rozłożone szeroko ramiona Josepha, który zamknął ją w mocnym uścisku i okręcił wokół własnej osi, ignorując zupełnie błyski fleszy dochodzące zewsząd. Gdy w końcu postawił ją na ziemi odsunął na odległość ramienia i z szerokim uśmiechem uważnie przyjrzał jej twarzy- parze iskrzących okrągłych oczu w kolorze letniego nieba otoczonym wachlarzem czarnych jak węgiel rzęs, łagodnym łukom brwiowym, słodko wykrojonym ustom i zgrabnemu nosowi usianemu drobnymi piegami.
— Schudłaś jeszcze bardziej — rzucił oskarżycielsko, choć oczy mu się śmiały. Claire prychnęła tylko cicho i zatonęła w ramionach Daniela, którego silny uścisk miał powiedzieć zarówno "dobrze cię widzieć" jak i "brakowało nam ciebie".
— Cześć Clary — Paul z szerokim uśmiechem pochylił się nad nią, by ucałować jej policzek.
— A sądziłam, że to ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką — Pheobe wydęła wargi z udawaną urazą. Blondynka roześmiała się i w końcu mocno objęła Tonkin.
— Najlepsze zostawiłam na koniec — powiedziała. Za plecami usłyszała tylko prychnięcia kolegów i uśmiechnęła się pod nosem.
— Chodźmy już — Daniell klasnął w dłonie i chwycił za jej walizkę — Julie dała nam szczegółowe instrukcje. Dzisiaj zapoznajemy cię z miastem i apartamentem a jutro rozpoczyna się casting.
— Och tak, zapomniałam — Claire przewróciła oczami — nie wiem jak to możliwe, że do tej pory nie wybrali aktora. Za chwilę zaczynają się zdjęcia.
— Julie chce, żeby wszystko było perfekcyjne — Joseph chwycił przyjaciółkę pod ramię i uśmiechnął pod nosem gdy dostrzegł kolejny błysk flesza — musicie do siebie pasować.
Doskonały prolog. Opowiadanie zaczyna się naprawdę obiecująco.
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo ;) To opowiadanie tak samo jak Klątwa kontyuowane jest na wattpadzie, także mam nadzieję,że tam się spotkamy ❤
Usuń